Dwa Teatry
Do konkursu słuchowisk Teatru Polskiego Radia rozgłośnia lubelska zgłosiła audycję Marii Brzezińskiej Bardzo dziwne, opartą na moich wierszach.
Konkurs był radiową częścią 18. Festiwalu Dwa Teatry – Sopot 2018 (28.06-2.07).
Słuchowisko miało premierę w Wielką Sobotę roku 2018.
15 kwietnia 2017 20:00
15.04.2017 Słuchowisko Marii Brzezińskiej „Bardzo dziwne”
https://radio.lublin.pl/news/15-04-2017-sluchowisko-marii-brzezinskiej-bardzo-dziwne
W programie audycji na Wielką Sobotę znajdą się dwa słuchowiska.
Ok. 20:10 odbędzie się premiera słuchowiska poetyckiego pod tytułem „Bardzo dziwne”, które powstało na podstawie wierszy prof. Andrzeja Dąbrówki z Instytutu Badań Literackich PAN, tłumacza i poety. Znajdą się w nim teksty z jego tomików „Coś o niczym”, „Deszcz”, „Ikar koło mnie” oraz z bloga „Fotowiersze”. Źródłem utworów A. Dąbrówki jest zadziwienie otaczającym światem – „niepotrzebnym”, zadawałoby się pięknem kwiatów, kunsztem deszczu, losem drzew, tak podobnym do losu ludzi. Słuchowisko jest bogato ilustrowane muzycznie i dźwiękowo.
Wystąpią: Mirella Biel (na zdj.), Paulina Połowniak, Maria Brzezińska, Mirosław Majewski, Marcin Sanakiewicz i Jarosław Zoń (lektor).
Nie pisałem nigdy słuchowisk ani o słuchowiskach, również audycji Marii Brzezińskiej nie konsultowałem w żaden sposób, więc to, co napiszę jest interpretacją jej utworu. Nie pisałbym jednak tych uwag, gdybym uważał że Autorka źle coś zrozumiała, lub przedstawiła coś trudnego dla mnie do przyjęcia. Przeciwnie, byłem zaskoczony trafnością jej odczytań i chętnie dodaję parę myśli na poparcie, a w obronie utworu, który zapewne się nie spodobał z powodu słabej teatralności. Zamierzam dostarczyć pewnych narzędzi do lepszego umiejscowienia tej audycji i tych wierszy w panoramie gatunków.
Kto nie słyszał tej audycji, może sobie włączyć Radio Lublin
https://media.radio.lublin.pl/audio/1381/1381201/960582.mp3
– i jej posłuchać, jak mogła to zrobić publiczność sopocka na przesłuchaniu w Multikinie przy ulicy Bohaterów Monte Cassino.
Przypomnę, że niektóre wiersze czytałem w reportażu Marii Brzezińskiej pt. Fotowiersze (Radio Lublin 18.03.2013).
Słuchowisko liryczne
Słuchowisko liryczne nie musi mieć dramatycznej struktury ani realizować teatralności w klasycznym sensie: że oto zamiast autora wprowadza się postacie mówiące we własnym imieniu i wywierające jakiś wpływ na siebie nawzajem.
Nie ma w słuchowisku „dramatu”, czyli konfliktu fikcyjnych postaci?
No, nie ma.
Ale czy te kilka osób, które w słuchowisku coś mówią – to są rzeczywiste „personae dramatis”? Czyżby między Profesorem a jego kolegami z pracowni powinna się rozegrać jakaś intryga, aby „był dramat”? Ktoś kogoś powinien pobić czy wykłuć ołówkiem oko? Splagiatować artykuł? Zwolnić z pracy i spowodować załamanie nerwowe? Stłuc przy herbacie filiżankę z cennego serwisu i narazić się na zemstę właściciela?
A co, jeśli prawdziwy dramat rozgrywa się poza ludzkimi postaciami i ich trywialnymi w gruncie rzeczy perypetiami? Czy tak trudno sobie wyobrazić taką rzeczywistość?
A może słuchowisko liryczne jest teatrem, tyle że osadzonym w innej estetyce? Estetyce dalekiej od tych międzyludzkich „dramatycznych” przepychanek, właściwych dla sceny pudełkowej, a często jeszcze i dla tej postdramatycznej (choć ona żegna się z kategoriami postaci i ludzkich pasji napędzających konflikty). Estetyce oderwanych motywów, abstrakcyjnych wartości, prostych form, czystych gatunków naturalnych?
Taką estetykę stylistycznie umożliwia już monodram, powszechnie zaliczany do teatru. Tak lubiane w teatrze i filmie konflikty i postacie monodram wprowadza pozornie, sugerując je wyobraźni słuchacza. Ileż w monodramach jest pozorowanych dialogów, cudzych głosów wkładanych w usta nieobecnych na scenie postaci! Przecież sławne dialogi Platona są wykładami niedoścignionego Nauczyciela, pokazanego przy pracy, jak rozmawia z uczniami. Ale co to za rozmowa? Oni pytają, a on odpowiada, a jeśli on ich pyta, to odpowiedź jest zwykle oczywista. Te wszystkie retoryczne pytania nauczycielskie uczony często sobie sam zadaje, kiedy ze sobą monologuje.
W dialogach Platona nie ma dramatu?
No, nie ma.
Ale czy przez to nie ma żadnego powodu, aby ich słuchać, a nawet w prostej inscenizacji oglądać na scenie?
Słuchowisko liryczne, nawet jeśli jest rozpisane na fikcyjne głosy, może być rozumiane jako w istocie wielogłosowy monolog, który toczy się, aby zostały wypowiedziane treści należące do świata innego niż ten międzyludzki. Ale ten pseudo-monolog toczony przez przeciętne postaci (koledzy z pracy, dziennikarka) uświadamia nam, że ów inny głos przemawia nie w zaświatach, ale tu i teraz, tylko nie wszyscy go słyszą.
Słuchowisko Brzezińskiej inscenizuje to np. w scenie burzy (5:38-6:00). Słuchacze audycji słyszą banalny efekt dźwiękowy: grzmot i plusk – ale z niego nie dowiedzieliby się, co o sobie mówi deszcz. Słyszą to dopiero dzięki wierszowi, który wyłania się jak tęcza po burzy z dziennikarskiego wywiadu (od 6:01).
Gatunkowa konwencja wywiadu dyktuje pytania i odpowiedzi, które jednak wyprowadzają nas krok po kroku z codziennego świata dosłownego – określonego domu w określonym ogrodzie, w którym znane nam z imienia i nazwiska osoby uciekają przed deszczem.
Dokąd nas ten wiersz wyprowadza? Właśnie do innego świata, świata języka, w którym „się mówi” w imieniu deszczu, kliwii, fuksji. W tych wierszach nie występuje nigdy żadne „ja”, i nie jest to przypadkowo zastosowana konwencja, ale estetyczna decyzja, aby zająć pozaludzki punkt widzenia – w przedmiotach i w przyrodzie. Dokąd by się ten wywiad potoczył, na jakie manowce personalnych rozgrywek i wyznań, gdyby nie ten wiersz?
Mimo bezosobowości te wiersze pozostają liryczne, gdyż spełniają podstawowe kryterium liryki: obserwowanie i wyrażanie stanu wewnętrznego podmiotów – tyle że tu podmiotem nie jest piszący, ale przedmiot jego obserwacji i kontemplacji. Ten przedmiot nie jest podany jedynie w języku, ale często też w fotografiach.
Kiedy w fotowierszach mowa jest o „punkcie widzenia przedmiotu” (The object’s point of view), to metafora „patrzenia oczami przedmiotu” polega na pomyśleniu sobie patrzących oczu, a więc twarzy. Ta metafora wyraża właśnie „podmiotowość przedmiotów”. Przedmioty użyczają swoich zasobów semantycznych wchodząc do gatunkowych struktur i procesów, ale i wykonują pracę twórczą, gdy(ż) organizują wypowiedzi artystyczne.
W audycji kilka przedmiotów pokazało swój punkt widzenia: Chustka (15:35-16:25), Czapka (16:30-17:30), But (17:30-18:40).
Jeśli te przedmioty należą do świata przyrody, ich twórczość należy zaliczać do pola działania reguł estetyki przyrody.
Estetyka przyrody
Teorię estetyczną Anny Teresy Tymienieckiej referowałem po raz pierwszy w artykule Konstruktywizm w badaniu literatury dawnej („Nauka” 3/2009, s. 133-154, poniżej przytaczam punkt 10 (s. 14-150; całość online tutaj http://tinyurl.com/ofxd6bd ). Choć obydwa moje tomiki były wtedy już wydane (Coś o niczym 2004, Ikarkołomnie 2009), i nie brak w nich było wierszy o przyrodzie, jakoś nie powiązałem teorii Tymienieckiej ze swoim podejściem. Zainteresowała mnie ona z powodów filozoficzno-literackich, nie czysto artystycznych. Objaśniając stanowisko radykalnego konstruktywizmu dociekałem wówczas, w jaki sposób literatura fikcjonalna pozwala nam poznać naszą wewnętrzną wiedzę o świecie, która zapewnia nam dość dobrą w nim orientację, choć bynajmniej nie jest prostym odbiciem świata fizycznego – ten bowiem „istnieje sam w sobie”, co wiadomo od czasów Kanta.
- Fikcja literacka jest metamechanizmem, jest systemem hipotez poznawczych, a jej kompleksowe realizacje (powieść) są praktyką poznania rzeczywistości mentalnej, monopsychicznej, która w znacznym stopniu (radykalny konstruktywizm mówi: całkowicie) jest niezależna od referencji. Rzeczywistość mentalna powstała w trakcie naturalnego rozwoju umysłu jako wewnętrzna mapa środowiska danego podmiotu. Jeśli [150] wszystko działa bez zakłóceń, mapa ta jest uważana bezrefleksyjnie za „równoważnik”, pełnowartościowy obraz rzeczywistości. Na przykładzie żywiołów pokazuje jej nawarstwienia w umyśle Anna Teresa Tymieniecka, nazywając ją estetyką przyrody.
To, co Tymieniecka nazywa żywiołami, jest domenami kognitywnymi, które są środowiskiem dostarczającym tworzywa pamięci estetycznej: jej przestrzeń jest uporządkowana (jak przez wymiary geometryczne) przez trzy czyste gatunki naturalne: Spektakl Natury (s. 6-8), Symfonia Natury (s. 8-13) i Dramat Natury (s. 13-16). [A.T. Tymieniecka, The Aesthetics of Nature in the Human Condition, w: Poetics of the Elements in the Human Conditon: The Sea. Dordrecht 1985: 3-14.]
Spektakl Natury roztacza przed nami bezgraniczną panoramę, której elementy działają nieustannie na nasze wszystkie zmysły, jak długo się wśród nich poruszamy i dopóki się nie oddalimy. W porównaniu z tym klasyczny spektakl teatralny ma przestrzeń ograniczoną, działa na niektóre zmysły, narzuca nam punkt oglądania i jest krótkotrwały.
Symfonia Natury, której modelem jest założenie ogrodowe, uczy nas oswajania żywiołów i zaprzęgania ich do tworzenia artefaktów o charakterze artystycznym.
Dramat Natury z burzliwymi starciami sił przyrody modeluje sytuacje konfliktu, zagrożenia losu i walki o życie, skąd czerpiemy fabuły i motywy dla przedstawiania ludzkich losów w epice i dramacie.
„Żywioły są wyzwaniem dla Wyobraźni Twórczej, która działa w półmroku świadomości, gdzie znajduje swój estetyczny oddźwięk.” Tymieniecka (1985: 16)
Tymieniecka powołuje się tu na Gastona Bachelarda, który źródła poezji sytuuje nie w samej świadomości, ale w jej podstawach naturalnych:
Świadomość jest ugruntowana w wymiarach przyrodniczych i to przez ich kanały pierwsze formy treściowe (the first substances) znajdują dostęp do mechanizmów wyobraźni. Każda z tych form pobudza wyobraźnię w kierunku szczególnego rodzaju obrazów. [Proces ten tworzy] spoiwo między życiem naturalnym ‘w środku’ i ‘na zewnątrz’ osoby ludzkiej; zanurzył on istotę ludzką w życiu organicznym, a życie organiczne włączył do integralnego systemu jej doświadczenia (18).
Bachelardowska Rêverie, marzenie na jawie, to faza zalążkowa dla ludzkich twórczych dążeń I przedsięwzięć– czynnik pośredniczący między materią organicznego funkcjonowania a siłami twórczej wyobraźni (Tymieniecka 1985: 17).
Tymieniecka uważa to za niewystarczające, zakłada pośrednictwo „estetyki przyrody” w poruszaniu wyobraźnią twórczą: wszak nie ożywia jej żywioł wody z przeciekającego kranu, tylko sztorm, powódź (Tymieniecka 1985: 18).
Idąc tym tropem rozszerzymy Bachelardowską Rêverie na wszelkie formy wędrowania umysłu poza fizyczne tu i teraz, również metodyczne medytacje prowadzące do porządkowania obserwacji przyrody w konstrukcjach artystycznych. Obiektywizuje się w nich to, co jako semantyczny budulec zapadło w „półmrok świadomości”, czyli w pamięć. Szczególną klasą tych zapamiętanych motywów wizualnych są fotografie. Znaczenia widoków w nich zawartych są niepoznawalne, dopóki ich ktoś nie nazwie.
Bardzo dziwne: estetyka natury
Tu mogłoby nastąpić omówienie słuchowiska i jego wierszowych składników w kategoriach estyki przyrody. Jakie opisywane przez nią „naturalne gatunki” są ich odniesieniem?
Może to kiedyś szczegółowiej przeprowadzę, najlepiej w odniesieniu do całego korpusu fotowierszy, bo wtedy i klasyfikacja będzie bogatsza, i egzemplifikacja lepsza.
Teraz podam tylko przykłady, które bez głębszych dociekań wydają się pasować. Najpierw z wierszy „opowiadanych”, potem z fotowierszy.
-
Spektakl natury
Do gatunku „spektakl natury” zaliczyłbym otwierający audycję wiersz Zgubiony (0:00-0:45)
Kogo nie olśnił
promyk, co odbił się od fali daleko na jeziorze
księżyc blado naśladujący coś większego
Należy tu oczywiście Deszcz (5:35-12:45)
z lotu ptaka
napatrzył się na krajobrazy
sam potem stwarza rzeczki
Audycja kończy się wierszem Sacra conversazione (23:30-25:20) roztaczającym wizję nieba wypełnionego żywiołem światła, a wymagającego ciszy, aby usłyszeć, jak tam
wciąż coś takiego grają,
że tylu z nas nie szczędzi trudów
by się poderwać, wzlecieć i dofrunąć
I właśnie żeby tamto coś usłyszeć
po to należy
przestać gadać
Milczeć w obliczu spektaklu nadnaturalnego to nie tylko dobra pointa na zakończenie – ale i dobre rozwiązanie konstrukcyjne.
-
Symfonia Natury
Symfonia natury nie musi oznaczać komponowania wielkich dzieł architektury ogrodowej, aby były jak naturalne krajobrazy, tyle że stworzone ludzką ręką. Może to być dopatrzenie się kunsztu w budowie kwiatu („kwiatek jako utwór”) np. Fuksja (1:20-3:25). Jest to „symfonia zastana” w rzeczywistości, którą dostrzegamy dzięki wzmożonej spostrzegawczości.
Śnieg, szron i lód to temat tuzinów fotowierszy. Zmrożone krople „robiące zdjęcia” otoczenia, i wszelkie lodoplastyki — to twórczość symfoniczna mrozu. Zwłaszcza tutaj element wizualny jest niepodrabialnie twórczy: ludzka ręka nie umiałaby stworzyć takich dzieł jak ta perła (z dziesiątków innych):
Perła Navigo
tej perły nie ma
ale tu jeszcze świeci
jeszcze jest zima
Klasyczny żywioł światła grający w symfonii natury przedstawił wiersz Wakacje światła
(…)
Kto śmiał zniewolić światło
kto skuł promienie w pęczki
i zmienił w kły żarłocznej bestii
ryjącej teraz metal
Kto je zamyka jak szczura w labiryncie
w cieniutkiej rurce, każąc pędzić
ze zwykłą swą prędkością
po liniach tak boleśnie krzywych
Było niepokalane, lecz zbezcześcił
je wynalazek cichych strzelb
(…)
Światłu należą się wakacje
Ma prawo się pobujać
na liściach, w pajęczynach
popluskać w falach, poszminkować tęczą
zaiskrzyć w rosie (…)
-
Dramat natury
Ten gatunek naturalny w słuchowisku reprezentuje fotowiersz W owym czasie pewna gospodyni z miasteczka opodal stolicy (3:35-5:35). Zachowanie pąka kliwii zimującej w piwnicy i wyrywającej się na świat przedstawione jest jako współodczuwanie natury w żałobie po 10 kwietnia 2010 roku.
W tomiku z 2004 mam również wiersz o żywiole światła, ale pochodzącego ze zwykłej świeczki. Światło nie grało tutaj w kosmogonicznej symfonii, ale odegrało swój mały dramat natury.
O innym żywiole — śniegu — opowiada wiersz o egzystencjalnym dramacie bałwanów.
Wiele wierszy stamtąd mówi o żywiole wody (Co będziemy robili? Piosenka kropel wody; Mała kosmogonia dla dzieci)
Żywioł powietrza dość często się przewija w różnych wierszach jako wiatr, dmuchnięcie, oddech. Por. w słuchowisku: Chustka (15:35-16:25).
Żywioł ziemi, np. w postaci kamieni: Ażeby się to na coś zdało, i Ktoś umiejętny, kiedyś.
W tomiku Ikarkołomnie mniej jest wierszy o żywiołach i przedmiotach, więcej w nim muzyki i metafizyki. Ale jednak przedstawia w nim dramat natury narracyjna Pantomima dla dwóch drzew (w audycji 12:45-15:35 i 18:40-20:10);
Zmarzłe, po deszczach, od wichury, uschłe,
– niekiedy widać jak majestatycznie
upada – tak powoli, jakby tylko
składało długo pokłon
Trzeci teatr?
Skupieni na tym, czego w tym słuchowisku nie ma, przestajemy widzieć i słyszeć to, co w nim jest. Autorka, dobrze wiedząca czym jest dramat, i czym jest radiowe słuchowisko, usłyszała w tych wierszach głos innej estetyki i znalazła powód, aby zainscenizować możność usłyszenia tego głosu.
Czy trzeba dla takich głosów utworzyć trzeci teatr?
Kalevi Kull
University of Tartu, Department of Semiotics,
An introduction to phytosemiotics: Semiotic botany and vegetative sign systems
https://www.academia.edu/3520416/An_introduction_to_phytosemiotics_Semiotic_botany_and_vegetative_sign_systems
Władysław Tatarkiewicz, Estetyka średniowieczna, rozdział II.7 (174-184), w tym teksty L (180-184)„Estetyka wiktorianów” punkt 9. Wwa 1988:179:
>>Ryszard klasyfikował przedmioty piękne w inny już sposób niż Hugon, kładąc większy nacisk na ich treść; odróżniał mianowicie piękne rzeczy (res), działania (opera) i obyczaje (mores). W „rzeczach” podoba się różnorodna materia, inna w brązie, a inna w marmurze, podobają się barwy i kształty, a także jakości innych zmysłów. „Działania” przyrody podobają się tak samo jak działania człowieka. Spośród „obyczajów” najbardziej podobają się, według Ryszarda, te, które należą do kultu religijnego i liturgii; jednakże podobają się także czysto ludzkie zwyczaje czy uroczystości. Rzeczy, działania, obyczaje ludzkie mają swe piękno formalne, ale także piękno symboliczne.<<
https://docplayer.pl/84275999-Prezydent-miasta-sopotu-joanna-cichocka-gula-prezydent-miasta-gdanska-wojciech-szczurek-prezydent-miasta-gdyni-stanislaw-t.html
48 Andrzej Dąbrówka BARDZO DZIWNE 48 2 lipca poniedziałek godzina 15:20 Adaptacja i reżyseria Maria Brzezińska Realizacja akustyczna Jarosław Gołofit Opracowanie muzyczne Maria Brzezińska Data premiery antenowej 15 kwietnia 2017 Czas trwania Obsada: Maria Brzezińska, Mirella Biel, Paulina Połowniak, Mirosław Majewski (jako Autor), Marcin Sanakiewicz, Kinga Szymanek (lektor) Jarosław Zoń (lektor) ANDRZEJ DĄBRÓWKA ur. w 1949 roku w Gruszczynie (radomskie). Profesor zwyczajny nauk humanistycznych w Instytucie Badań Literackich PAN historyk literatury, mediewista, leksykograf, jezykoznawca, literat i tłumacz literatury niderlandzkiej (germanista z wykształcenia). Autor pozycji naukowych, leksykograficznych oraz poezji. Opublikował trzy zbiory wierszy Coś o niczym (2004), Ikarkołomnie (2009) oraz Deszcz. Od 2009 roku uprawiał przez kilka lat nowy gatunek wiersza powstającego z inspiracji własnych fotografii przyrody, publikując je na blogu. Audycja pt. Bardzo dziwne jest pierwszą prezentacją twórczości prof. Andrzeja Dąbrówki w formie słuchowiska.
XVIII Festiwal
Teatru polskiego Radia
i teatru telewizji polskiej